![]() |
Bp Stanisław Sygnet i Sł. B. bp. Piotr Gołębiowski |
Homilia bp. Stanisława Sygneta w czasie uroczystości pogrzebowych Sługi Bożego bp. Piotra Gołębiowskiego
Katedra w Sandomierzu, 4 listopada 1980 r.
Pasterzu nasz
i Ojcze,
W dniu Twego ostatniego ingresu do
biskupiej katedry, muszę rozpocząć od prośby o wybaczenie nam nieposłuszeństwa.
Nie chciałeś słowa o Tobie w dniu pogrzebu. Ale w chwili takiej jak ta, dzieło
ludzkiego życia jest już własnością wszystkich. Nie raz jeszcze ludzie będą się
pochylać nad dziełem Twojego ducha. Czynić to będą z głodu, o zaspokojenie
którego modli się poeta:
„Jestem człowiek tylko, więc
potrzebuję widzialnych znaków,
Zbudź więc jednego człowieka
gdziekolwiek na ziemi
I pozwól, abym patrząc na niego
podziwiać mógł Ciebie.”
Ten głębokoludzki głód usprawiedliwia
i nasze nieposłuszeństwo. Pochylamy się nad Twoim życiem, Pasterzu, i mówimy o nim,
aby dojrzeć i uwielbić Ducha Bożego.
Jeśli dziś, w dniu wprowadzenia do
naszej katedry zwłok śp. Biskupa Piotra Gołębiowskiego, Administratora
Apostolskiego sandomierskiej Diecezji i jeżeli kiedyś w przyszłości, człowiek będzie
się pochylał nad Jego życiem, czynił to będzie na świadectwo prawdzie, że w tym
człowieku wyraźnie objawia się moc Ducha Bożego.
Wasze Ekscelencje, Najdostojniejsi
Księża Biskupi drogiej nam i siostrzanej Diecezji Kieleckiej,
Wasza Ekscelencjo, Najdostojniejszy
Księże Biskupie Wikariuszu Kapitulny naszej osieroconej diecezji.
Dostojne Kapituły: katedralna i
opatowska,
Czcigodni Bracia w kapłaństwie, Drodzy
Alumni i Siostry Zakonne,
Zasmucona Rodzino i wszyscy tu
zebrani, a zwłaszcza mieszkańcy tysiącletniego Sandomierza.
W miarę jak przemija osłupienie
wywołane nieoczekiwaną wieścią, że w Dniu Zadusznym zmarł Pasterz Diecezji,
coraz wyraźniej uświadamiamy sobie, że w dziejach Diecezji zamyka się jakaś
epoka. Będzie jej na imię: Biskup Piotr. Tak wiele jest bowiem dziedzin życia
diecezji, zwłaszcza duszpasterskich, na których Ten Wielki Pasterz pełen mocy
Ducha Świętego położył trwałe i niezatarte znamię.
Duch Boży wybrał go i przysposobił na
miarę czasów, jakie diecezja przeżywała razem z Kościołem w Ojczyźnie i świecie
współczesnym. Otwarty w modlitwie na Ducha Bożego, całą nadzieję złożywszy w
Maryi, jak to wyraził w zawołaniu Biskupim: „Maria, spes nostra”, zmarły
Pasterz podejmował coraz trudniejsze i coraz bardziej odpowiedzialne zadania.
Tak było aż do ostatniego uderzenia tego wielkiego serca.
Daty i z nim związane zadania
wyznaczają człowiekowi urzeczywistnienie się Bożych planów w życiu tego Człowieka.
Urodził się 10 czerwca 1902 r. w
Jedlińsku. Był synem Jana i Heleny z Piątków. Po wstępnych naukach w Jedlińsku,
a później w szkole średniej w Radomiu, kierowany wezwaniem łaski, wstępuje do
Seminarium Duchownego w Sandomierzu. W 1923 r. zostaje skierowany do Rzymu na
studia filozoficzno-teologiczne. W trakcie studiów przyjmuje święcenia kapłańskie
w tej katedrze dnia 12 października 1924 r. Rzymskie studia na Gregorianum kończy
w 1928 r. Wraca do diecezji z dwoma doktoratami. Ten rzymski okres zostawił
głęboki ślad w duchowości młodego kapłana. Ugruntowało się synowskie
przywiązanie do Stolicy Apostolskiej i umiłowanie uniwersalności i jedności
Kościoła. Po krótkim stażu wikariusza w katedrze przy boku świątobliwego i
męczeńskiego ks. prałata Antoniego Rewery oraz notariacie w Kurii, podejmuje
wykłady teologii moralnej i apologetyki w naszym Seminarium. Zupełnym
zaskoczeniem, jak temu często we wspomnieniach dawał wyraz, była nominacja na
ojca duchownego alumnów. Przez 10 lat pełnił tę trudną i odpowiedzialną pracę
wychowawczą. Gdy w roku 1941, biskup Jan Lorek uwalnia Go od tych zadań, bo
zaczęło zawodzić zdrowie, pisał do ojca Gołębiowskiego: „pracę oceniam chlubnie,
dała pod każdym względem jak najlepsze wyniki”. Są tu zresztą obecni kapłani,
którzy najlepiej zaświadczą, że to ojcostwo duchowe, było prawdziwym ojcostwem
i na trwałe ukształtowało duchowy profil kapłanów naszej diecezji.
Tęskni do pracy duszpasterskiej w
terenie. Gdy tylko poprawiło się zdrowie, pisze do biskupa Lorka: „usilnie
proszę o pracę w duszpasterstwie. Ta praca mnie koi duchowo i wyrabia
przekonanie, że jeszcze coś pożytecznego mogę zrobić”. Jest więc najpierw
proboszczem w Baćkowicach. Tam razem ze wszystkimi dzieli niedole związane z
przejściem frontu wojennego. W ogromnie trudnych warunkach zabezpiecza zburzoną
świątynię. Następnie pracuje jako rektor kościoła Trójcy Świętej w Radomiu, a
potem jest proboszczem i dziekanem w Koprzywnicy. W 1950 r. już jako kanonik
Kapituły Katedralnej wraca do Sandomierza i cały oddaje się pracy profesorskiej
w Seminarium, ubogacając wykłady doświadczeniem duszpasterskim. W czerwcu 1957
r. rozpoczyna się nowy rozdział służby dla Diecezji i całego Kościoła
Powszechnego. Papież Pius XII powołuje Go do pełni kapłaństwa. Sakrę biskupią
przyjmuje dnia 28 lipca 1957 r. w tej katedrze. Jako biskup pomocniczy wspiera
biskupa Jana Lorka w czasach niezmiernie trudnych i odpowiedzialnych. Niebawem
Duch Boży wkłada nań cały ciężar odpowiedzialności pasterskiej za diecezję.
Po śmierci biskupa J. Lorka w 1967 r. zostaje wybrany Wikariuszem Kapitulnym, a
od 1968 r. z woli papieża Pawła VI jest Administratorem Apostolskim z prawami
biskupa ordynariusza diecezji Sandomierskiej.
Ogromnie skrótowo przytoczone daty i
zadania z nim związane ukazały etap dojrzewania do pełnego treści, ojcowskiego,
duszpasterzowania całą diecezją. Jestem świadomy, ze w tym słowie pozostawiłem
nietkniętymi całe obszary kapłańskiej, wychowawczej, profesorskiej, biskupiej działalności
śp. biskupa Piotra Gołębiowskiego. Uczynią to w przyszłości inni, bo nad tym
dziedzictwem będziemy się ciągle pochylać, aby odczytać jego bogactwo.
W tym słowie chciałem się tylko
nachylić nad człowieczeństwem Wielkiego Pasterza, abyśmy w obecnej Liturgii
wspólnie uwielbili Ducha Świętego. Jego obecności w tym człowieczeństwie,
modlitewnie tak głęboko otwartym, była niemal dotykalna. Dla każdego, kto
zetknął się ze Zmarłym Pasterzem, w Jego osobowości, czytelne były dary Ducha
Świętego: mądrość i rozum, rada i roztropność, pobożność i jakże głęboka bojaźń
Boga połączona z ogromnym męstwem i odwagą.
W pamięci Diecezji pozostanie na
zawsze sylwetka duchowa Pasterza z pamiętnego Wielkiego Tygodnia. Z
człowieczeństwa Biskupa Piotra promieniowała wtedy moc Ducha Bożego wiążąca
rozpętane moce zła. Otwarcie się przez Maryję na Ducha Bożego wyjaśnia ten
codzienny język, jakim Pasterz mówił do nas wszystkich: dobroć i wyrozumiałość
dla człowieka, takt i serdeczność nigdy zdawkowa, a jednocześnie nieustępliwa
odwaga, gdy tego wymagało rzeczywiste dobro Boże w człowieku, czy dobro
Kościoła. Nie znał kompromisów. Z imponującym spokojem ducha wchodził na Drogę
Krzyża, gdy tej ofiary wymagała Jego służba biskupia. A miał swoje ciężkie
drogi krzyżowe. Nieraz był oczerniony i ubiczowany potwarzami. W takich
momentach zdumiewała Jego równowaga ducha, chrześcijańska miłość dla błądzących
oraz świadomość, gdzie jest słuszność i dobro. W takich sytuacjach z dziecięco
ufną wiarą trzymał się rąk Maryi i przez Nią otrzymywał moce Ducha, aby stanąć
na wysokości zadania, jakie stawiała Mu służba Chrystusowi w Kościele.
Umiłowany Pasterzu, wybacz, że mówię,
choć chciałeś, aby w tych okolicznościach mówiła tylko modlitwa za Tobą. O niej
nie zapomnimy, ale należy też dać świadectwo prawdzie. Ludźmi jesteśmy i
potrzebujemy widzialnych znaków obecności Boga w człowieku. Te znaki Ducha
Bożego wielbimy pochylając się przy Twej trumnie. Wielbimy wspaniałość Ducha
Bożego, jaka objawiła się w człowieku.
Odszedłeś od nas, jak pragnąłeś, bo w
chwili najbardziej biskupiej posługi; dawałeś człowiekowi Chrystusa. W obecnej
chwili pożegnania prosimy Cię o błogosławieństwo, które zatrzymałeś sobie nie
kończąc nim swej ostatniej Mszy św. tu na ziemi. Ufamy i wierzymy, że tym
błogosławieństwem z Domu Ojca będziesz nas wszystkich wspierał. Nas wszystkich,
których osierociłeś swym odejściem do Pana.
(„Kronika Diecezji Sandomierskiej" 74(1981) nr 1-2, s. 24-28)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz